Pewne jest, że w Senacie opozycja zdobyła większość (51 mandatów vs. 49 dla PiS) oraz że Prawo i Sprawiedliwość zdobyło znaczącą przewagę w Sejmie.
Podział na mandaty poznamy na konferencji Państwowej Komisji Wyborczej po godz. 20. Szczegóły sprawdzicie tutaj.
– Otrzymaliśmy dużo, ale zasługujemy na więcej. To oznacza zobowiązanie do jeszcze lepszej pracy, nowych pomysłów i przyjrzenia się grupom społecznym, które nas nie poparły – skomentował wczoraj sondażowe wyniki Jarosław Kaczyński, a mnie włos się na głowie zjeżył. Bo jak to „przyglądanie się” będzie wyglądać?
Jeszcze przed wyborami prezes zapowiadał piętnowanie wrogów PiS. Nie doprecyzował co prawda, kogo ma na myśli ani jakie metody zamierza wprowadzić, możemy natomiast przyjąć, że chodzi m.in. o niesprzyjające Kaczyńskiemu media, sędziów, środowisko LGBT+, aktywistki społeczne, imigrantów, nauczycieli... Lista jest długa, a Państwo dobrze ją znacie, w końcu mieliśmy cztery lata, by dowiedzieć się, kto prezesowi przeszkadza.
Jakim więc cudem Kaczyński, mając tylu wrogów, znów zdołał zahipnotyzować miliony? Na to pytanie odpowiada Paweł Wroński zainspirowany książką Mariusza Janickiego i Wiesława Władyki.
Nieoficjalne wyniki wyborów w niektórych okręgach zaskakują.
W Warszawie absolutną porażkę poniósł Kaczyński w starciu z Małgorzatą Kidawą-Błońską, również „jedynką”, tyle że na liście KO. Na podstawie do tej pory zliczonych głosów widać, że na Kidawę-Błońską zagłosowało ponad 408 tys. wyborców, na lidera listy PiS – 244 tys. – Jestem bardzo dumna z warszawiaków, mieliśmy tu bardzo wysoką frekwencję. Jestem też dumna z wyników KO, walczymy o jeden mandat więcej niż w ostatniej kadencji – skomentowała wygraną Kidawa-Błońska.
We Wrocławiu Grzegorza Schetynę z KO pokonała Mirosława Stachowiak-Różecka z PiS. W stolicy Dolnego Śląska górą jest jednak Koalicja Obywatelska, na którą zagłosowało 37,1 proc. biorących udział we wczorajszych wyborach (na PiS tylko 28,9 proc.). Świetny wynik zanotowała tam powracająca do Sejmu Lewica. Oddał na nią głos niemal co piąty wyborca (18,3 proc.).
Cieszy wejście do Sejmu Iwony Hartwich, która startowała z trzeciego miejsca listy Koalicji Obywatelskiej okręgu toruńsko-włocławskiego. Zdobyła prawie 11 tys. głosów, co dało jej mandat poselski. Hartwich była liderką sejmowych protestów opiekunów osób niepełnosprawnych. Długo nie opowiadała się za żadną partią polityczną, ale ostatecznie postanowiła kandydować z ramienia KO.
Nie cieszy, że do Sejmu prawdopodobnie wejdą liderzy Konfederacji: Grzegorz Braun i Janusz Korwin-Mikke – człowiek przekonany o tym, że kobieta przesiąka poglądami mężczyzny dzięki jego plemnikom. Trochę śmieszno, bardziej straszno.
Tymczasem na Węgrzech radość. Podczas wczorajszych wyborów samorządowych zjednoczona opozycja przejęła władzę w 10 z 23 największych miast, w tym w stolicy. Nowowybrany burmistrz Budapesztu Gergely Karácsony obawia się, że rząd będzie rzucał mu kłody pod nogi. Minister w kancelarii premiera Viktora Orbána zapowiedział bowiem, że jeśli w Budapeszcie wygra opozycja, miasto nie dostanie pieniędzy na kilkanaście projektów inwestycyjnych. Nic dziwnego, że Karácsony chce jak najszybciej spotkać się z premierem. Tylko co to spotkanie da?
Kiedy my żyjemy wynikami wyborów, w Syrii trwa inwazja tureckich wojsk o kryptonimie „Źródło pokoju”. Tydzień temu Donald Trump obwieścił, że porzuca Kurdów – niedawnych sojuszników w walce z ISIS – i wycofuje Amerykanów z Syrii. Dał tym samym przyzwolenie do ataku tureckim wojskom. Wcześniej czołgi Erdogana nie wjeżdżały w głąb Syrii wyłącznie ze strachu przed siłami USA. Kurdyjscy bojownicy sami by się nie obronili, stąd ich zaskakujące porozumienie z reżimem Baszszara al-Asada. Choć nie są znane szczegóły tej umowy, jedno jest pewne: Asad nie obroni Kurdów za darmo.
***
Podoba Ci się ten newsletter? Możesz zapisać się na wiele innych. Do wyboru m.in. Optymistyczny Michała Nogasia, zwierzęcy, fotograficzny czy zdrowotny. Wybierz i trzymaj rękę na pulsie!
|